tysiąc powodów niezałożenia bloga – tekst napisany rok temu ;)

Ten tekst napisałam w maju zeszłego roku… upłynął już prawie rok. Rok ogromnych przeżyć, wielkiej straty i bólu. Dużo się zmieniło, a większość moich obaw w tak banalnym temacie, jak znajdowanie sobie powodów by nie założyć bloga o którym się marzy od lat, pozostała aktualna… wiele też się zmienia, dlatego dzisiaj wrzucam to co było przygotowane.
A może kiedyś i na blogu podzielę się tym co mnie zmiażdżyło i z czego zeskrobywanie, podnoszenie się i zbieranie żeby skleić Siebie w jedną całość zająło mi tyle czasu… nie nie aż tyle, bo to ciągle trwa i twać będzie. Dzielenie się myślami, doświadzceniami, radościami i smutkami, czy do tego może być ta moja wirtualna przestrzeń spotkań z Tobą?

maj 2016:
Wiesz, po pierwszym tekście już chciałam uciec, odłożyć to na inny czas. Popatrzeć na inne blogi dopracowane, z błyskotliwymi tekstami o samych ważnych rzeczach, do tego piękne fotografie, no i ich autorzy, wymuskani, idealni, dobrze ubrani  jak z magazynów mody. Do tego ja, siedząca przed komputerem w dziesięcioletnim niebieskim szlafroku w którym wyglądam jak Sally z potworów i spółki , żółtych spodniach z lumpexu i różowych klapkach. Bez makijażu (jeszcze, bo zaraz po prysznicu nałożę krem, korektor pod oczy i tusz, tyle, więcej nie wchodzi w grę, podkłady, pudry, cienie do oczu to nie moja bajka), spod farby na włosach wystają już siwe włosy, koleją farbę znowu nałożę w domu i znowu będzie widać że zrobiłam to sama. Ale to nie ważne, że fryzura nie wygląda idealnie, dbam o siebie i chociaż nie stać mnie na fryzjera co miesiąc a tylko raz w roku to chcę być kobietą zadbaną, uważam że nie ma brzydkich kobiet, są tylko zaniedbane. Kobiety dbajcie o siebie, ale to może temat na inny post? (ależ słownictwo, dziesięć lat myślenia o blogu, grzebania w innych i mój drugi wpis ma profesjonalne słownictwo ;).  Już miałam uciec w te idealne blogi a tu nie mam dostępu do internetu! to się zdarza bardzo rzadko więc biorę to za przesłanie od losu, mam napisać dzisiaj ten drugi tekst, nie ma już ucieczki.

Zaraz zaraz, a o czym ja to miałam pisać.

O moich tysiącu powodach dlaczego odkładałam założenie bloga przez z grubsza dziesięć lat.

Niby nie na temat ten wstęp a demaskuje moje największe obawy i lęki przed założeniem własnego bloga, strony, czy jak to zwać, miejsca w tej bliżej nieokreślonej przestrzeni internetowej.

  1. Czy ja mam coś ciekawego do powiedzenia, co prawda interesuję się wieloma rzeczami ale w żadnej nie jestem specjalistą nie umiem i nie powinnam radzić czy mogę więc o czymś pisać w tak poważnym miejscu jak internet?
  2. Wszyscy blogerzy są piękni jak z obrazka, mieszkają w super chatach (no widzę to przecież na ich zdjęciach) mają piękne psy albo przynajmniej łyse koty, świetne ciuchy, dziewczyny doskonałe makijaże, piękne białe uśmiechy, jeżdżą po świecie i mają co pokazywać. Co  z tego mam ja, co ja miałabym pokazywać? Co prawda mam dwóch ślicznych, fotogenicznych chłopców, ale na razie zdecydowałam z mężem że nie będziemy wrzucać ich zdjęć w otchłań nie zapominającego internetu. Czym zainteresować potencjalnego czytelnika tak żeby mnie pokochał i został ze mną do końca świata i o jeden dzień dłużej?
  3. Kiedy miałabym pisać bloga jak od lat nie mam czasu napisać do przyjaciółek ze studiów (to kolejna sprawa na moich niekończących się listach). Dlaczego miałabym zacząć pisać go teraz kiedy brakuje mi czasu na ważniejsze rzeczy? Teraz kiedy oprócz siebie i męża mam jeszcze do ogarnięcia dwójkę malutkich, maleńkich dzieci?
  4. Dość że nie mam czasu to jeszcze nie umiem planować, nie umiem się zdyscyplinować i ciężko mi idzie doprowadzanie zadań do końca. Chociaż jak innym obiecam to zawsze słowa dotrzymam, nie obiecuję rzeczy nie do zrobienia, może powinnam obiecać coś sobie?
  5. Jak poradzę sobie z krytyką, w końcu znając już siebie wiem, jak bardzo przejmuję się tym co mi ktoś powie, że może i wiem że to bzdura a i tak rozpamiętuję dniami, tygodniami i zawsze to jakoś do mnie wraca. A jak to co piszę się nie spodoba i sobie spieprzę życie tym blogiem?
  6. Po tylu latach, kiedy w necie jest WSZYSTKO, czy jest sens zakładać kolejnego bloga? No chyba nie ma co nie?
  7. A może to ucieczka od codzienności, rzeczywistości, moich obowiązków które muszę wykonać żeby być dobrą żoną, niezłomną matką polką, wspaniałą kochankę, niezastąpionym pracownikiem albo raczej niezastąpioną kochanką i wspaniałym pracownikiem… czy mogę tak frywolnie uciekać w blogosferę?
  8. Czy mogę zrobić coś tak tylko dla siebie, bez wyrzutów sumienia, że mogłabym w tym czasie pozbyć się tej kupy prasowania, wysłać dziadkom najnowsze zdjęcia wnuków, ogarnąć mieszkanie, zrobić jedną rzecz z listy ?

P.S.  lubię Sallego

Leave a Reply