Podobno pierwszego tekstu nikt nie czyta, mogę więc pozwolić sobie na to żeby był długi, nudny, nieklarowny, szczery i demaskujący.
Dlaczego zakładam bloga, dlaczego teraz a nie 10 lat temu jak chciałam, jak było ich znacznie mniej i łatwiej się wybić, jak miałam w cholerę czasu a teraz brakuje mi codziennie przynajmniej 5h żeby ogarnąć wszystko tak jakbym sobie tego życzyła.
Po pierwsze dlatego że nie chcę za kolejne 10 lat żałować że nie spróbowałam,
Po drugie wydaje mi się że mam dwa wyjścia, założyć tego bloga o którym od lat myślę i chcę ale zawsze było tysiąc powodów dlaczego jeszcze nie albo pójść do psychologa i o swoim życiu pogadać.
Może powinnam wybrać jak zwykle mądrzejsze rozwiązanie, roztropniejsze i pójść po radę do specjalisty, wygadać się, wyłuszczyć te wszystkie żale do siebie i całego świata, może po wizycie lub po dwóch już bym miała poukładane życie i nie czułabym potrzeby pisania nie wiadomo po co i do kogo (wiem przynajmniej już dla kogo- dla siebie).
Może to by miało sens, tylko akurat jednym z problemów do rozwiązania na teraz na już jest brak kasy, a żeby pójście do psychologa kosztuje. Chociaż pewnie są jacyś na NFZ, ale jak leczą tak jak stomatolog na fundusz, to dziękuję, spróbuję najpierw z tym blogiem.
Qurczę tak długo się wahałam jak dużo siebie pokazać na moim blogu (to jedna z przyczyn niezałożenia bloga przez ostatnią dekadę*) czy mówić o tym kim jestem, czy żoną czy matką czy kochanką. Czy traktować go jak pamiętnik czy tylko pokazać moje handmade, czy mówić tylko o tym co mi się udało z czego jestem dumna i jak szczęśliwa. Czy też o tym co od lat jest na moich listach do zrobienia a za co się zabrać nie mogę, nie potrafię, wydaje mi się cały czas że nie jestem na tyle dobra żeby to zrealizować (to kolejna przyczyna*).
Teraz myślisz że wreszcie się zdecydowałam, wreszcie wiem, wreszcie sukces więc siadłam i piszę. No niestety nie, nadal nie wiem, tylko że już się nie zastanawiam.
Czuję że to ten dzień, że nie mogę już tego odkładać, za dużo mam na głowie żeby pewnych spraw nie pozałatwiać teraz. A może czuję się wreszcie na tyle silna w mojej bezsilności.
Miało być długo i nudno, ale długo nie będzie. Po prostu czuję że tyle wystarczy. Tysiąc powodów dla których nie zakładałam bloga przez dziesięć lat i tysiąc dla których zakładam go właśnie dzisiaj będzie już w kolejnym wpisie. Tak czuję i tak będzie. Na to sobie mogę pozwolić. Mój blog moje zasady.
Jakże z tego jestem dumna, z tego że sobie na to wszystko pozwalam. Oczywiście nie byłabym sobą żebym czegoś nie żałowała , że dopiero teraz po trzydziestce, a może chodzi po prostu o coś co nazywa się mądrością życiową, o coś co się zdobywa i na co trzeba czasu?
Tak więc mogę być po prostu z siebie dumna J